uek-esej-wise-1280x800

Treść

Jednym z ważniejszych zagadnień poruszanych we współczesnej debacie publicznej w Polsce jest kwestia roli państwa w gospodarce. Zwolennicy liberalizmu gospodarczego i interwencjonizmu próbują obecnie przekonywać do swoich racji, odnosząc się do polityki prowadzonej podczas rządów Zjednoczonej Prawicy, a więc od 2015 roku. Polityka tę można określić jako zwrot w kierunku interwencjonizmu względem poprzednich rządów[1]. Opiera się ona w większej mierze na programach socjalnych w postaci transferów pieniężnych takich jak:  Rodzina 500+, Maluch+ czy Trzynasta emerytura. W tym miejscu należy jednak zaznaczyć, iż transfery pieniężne nie są jedynym narzędziem, jakie posiada państwo w zarządzaniu swoim budżetem, bowiem inną możliwością jest finansowanie usług publicznych. Według definicji Encyklopedii Administracji Publicznej, usługi publiczne to „usługi świadczone przez państwo jego obywatelom, których celem jest interes publiczny i/lub zapewnienie użytkownikom dostępu do dóbr istotnych z punktu widzenia ich kluczowych potrzeb”[2].  Można więc wysunąć wniosek, iż usługi publiczne, podobnie jak transfery pieniężne,  stanowią narzędzie polityki fiskalnej do zwiększania dobrobytu całego społeczeństwa. Elementem rozróżniającym jest sposób ich dostarczania: usługi publiczne mają wymiar niematerialny, natomiast transfery pieniężne są przekazywane w postaci świadczeń. W pracy tej zamierzam przedstawić argumenty za szerszym stosowaniem w Polsce usług publicznych, uważając je za rozwiązanie korzystne. Chcę wykorzystać w tym celu argumentację opartą na publikacjach naukowych oraz doświadczeń płynących z polskiego życia gospodarczego.


[1] https://stat.gov.pl/wskazniki-makroekonomiczne/, dostęp na: 23.11.2022

[2] http://encyklopediaap.uw.edu.pl/index.php/Us%C5%82ugi_publiczne, dostęp na: 22.11.2022

Moim zdaniem, odpowiednim punktem wyjścia do przeprowadzania dalszych analiz jest przedstawienie zagadnienia roli państwa, w tym zwłaszcza usług publicznych, w ujęciu teorii ekonomii, ponieważ determinuje ona współczesny dyskurs polityczny na ten temat. Zdaniem słynnego przedstawiciela liberalizmu –  Adama Smitha, działalność państwa zaburza naturalny porządek rzeczy, jaki zapewnia wolny rynek, zaś jego rola w tworzeniu bogactwa narodów opiera się tylko na: „pokoju, niskich podatkach i znośnym systemie sprawiedliwości”. Najważniejszym czynnikiem jest jednak „naturalny bieg rzeczy”[1].  W tej wizji państwo miałoby jedynie zapewniać warunki jednostkom do nieograniczonej działalności w ramach wolnego rynku. Ten sposób rozumowania opierał się jednak na idealistycznej wizji niezwykle efektywnego dysponowania zasobami za pomocą mechanizmów rynkowych. Inny znamienity ekonomista – John Stuart Mill, popierając koncepcje liberalne, sprzeciwiał się jednocześnie nieomylności wolnego rynku w tworzeniu dobrobytu całego społeczeństwa. W jego utylitarnej wizji gospodarki państwo miałoby odgrywać pewną rolę w walce z ubóstwem[2]. Przedstawiciele innych szkół jeszcze bardziej jednoznacznie wykazywali zawodności wolnego rynku. Ich rozumienie problemu pozwalało im wykazać kluczową rolę państwa w tworzeniu ekonomicznie efektywnego systemu społeczno-gospodarczego, do którego budowania w szczególnie dużym stopniu wykorzystywałoby się usługi publiczne. Szczególnie ważna na tym polu była praca Johna Maynarda Keynesa. Wielki kryzys, będący druzgocącą klęską ekonomii klasycznej, stanowił dla niego inspirację do rozważań na temat niedoskonałości współczesnych sobie gospodarek państw kapitalistycznych, podatnych na dotkliwe skutki  istnienia cykli koniunkturalnych. Procesy dostosowawcze albowiem nie spełniły wówczas swojej funkcji, a Produkt Krajowy w poszczególnych krajach drastycznie spadał. Zdaniem ekonomisty, kluczową rolę w wyjściu z recesji miała pełnić antycykliczna polityka państwa, oparta na stymulowaniu popytu zagregowanego poprzez pełne wykorzystanie siły roboczej. Za skuteczne narzędzie, Keynes uznawał między innymi pracochłonne roboty publiczne. Polegały one na zatrudnieniu osób bezrobotnych w głównej mierze do  budowy publicznej infrastruktury. Zastosowanie takiego rozwiązania w latach 30. XX wieku pozwoliło Stanom Zjednoczonym oraz innym wysoko rozwiniętym państwom kapitalistycznym na wyjście z kryzysu. Należy w tym miejscu zaznaczyć, iż w przeciwieństwie do robót publicznych, transfery pieniężne nie były wówczas stosowane. Zwiększają one bowiem dochód rozporządzalny, który jest następnie kierowany na wolny rynek. Oznacza to zatem nie ograniczanie nieefektywności mechanizmu rynkowego, a jego zaburzanie.


[1] Stewart, D. (1811). Biographical Memoirs, of Adam Smith, LL. D., of William Robertson, DD and of Thomas Reid, DD: Read Before the Royal Society of Edinburgh. Now Collected Into One Volume, with Some Additional Notes. G. Ramsay, 100.

[2] Danowska-Prokop, B. (2014). Od liberalnej do keynesowskiej wizji państwa. Studia Ekonomiczne, (176), 46-47.

Drugim argumentem, przemawiającym za postawioną przeze mnie tezą jest istnienie podstawowego problemu urynkowionych sektorów gospodarki, a więc występowanie bodźców motywujących do maksymalizacji dobrobytów podmiotów indywidualnych w miejsce dobrobytu społecznego. Zgodnie z założeniem homo oeconomicus, jednostka dąży do maksymalizacji swojej użyteczności, innymi słowy – kieruje się wyłącznie swoim interesem[1]. Takie podejście prowadzi do ekonomicznej nieefektywności w skali makro w momencie niespójności interesu prywatnego z interesem społecznym. Przykładem takiej sytuacji jest zagadnienie transportu w dużych miastach. Teoria ekonomii klasycznej wskazywałaby, iż optymalnym wyborem środka transportu przez jednostkę powinien być samochód, który zapewnia większą wygodę oraz swobodę w wyborze ostatecznego celu podróży. Brak zwrócenia uwagi na interes w szerszym kontekście prowadzi jednak w tym przypadku do powstawania korków drogowych, zwiększenia emisji zanieczyszczeń powietrza oraz generowania dodatkowych kosztów w postaci amortyzacji dużej liczby pojazdów. Państwo natomiast, maksymalizując użyteczność ogółu, może finansować transport publiczny. Jeden pojazd komunikacji miejskiej jest alternatywą dla nawet kilkuset samochodów, co oznacza wymierną korzyść dla społeczeństwa. W ten sposób państwo spełnia alokacyjną funkcję wydatków publicznych czyli dostarcza dobra publiczne tam, gdzie jest to efektywniejsze od mechanizmów rynkowych.


[1] Horodecka, A. (2014). „Homo oeconomicus” jako podstawa ekonomii–krytyka i alternatywy. Prace Naukowe Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu, (347), 171.

Chciałbym przywołać również argument negatywnej roli wolnego rynku w tworzeniu nierówności społecznych. Powodów tego zjawiska jest wiele, a za jeden z najważniejszych uważa się przekraczanie zysków z pracy przez zyski z kapitału[1]. Te zaś prowadzą do braku równości szans, który to sam w sobie również generuje nierówności dochodowe. Nierówny podział dochodów prowadzi natomiast do szeregu niekorzystnych dla dobrobytu społecznego zjawisk, takich jak: powstawanie niepokojów społecznych, wzrostu przestępczości, destabilizacji społecznej[2] czy niższego wzrostu Produktu Krajowego Brutto. Państwo, w celu zapobiegania takiemu stanowi rzeczy, stosuje politykę redystrybucyjną. Intuicyjnie można uznawać, że ograniczenia nierówności może nastąpić poprzez wprowadzenie progresywnego systemu podatkowego oraz przekazywanie transferów pieniężnych dla najuboższej części społeczeństwa. Uzupełnieniem powyższego mechanizmu są natomiast usługi publiczne, które uważam za wyjątkowo skuteczne narzędzie w zmniejszaniu nierówności dochodowych. Chciałbym w tym miejscu odnieść się do wspomnianych już wcześniej: dochodu rozporządzalnego oraz równości szans. Pierwszy z wymienionych terminów odnosi się do pomniejszonych o podatki i składki dochodów, które są przeznaczane na wydatki oraz gromadzenie oszczędności[3]. Struktura owych wydatków częściowo determinuje zaś możliwości jednostki do osiągania dobrobytu. Powodem tego jest udział poszczególnych elementów składowych w całej puli wydatków. Procentowo, osoby mniej zamożne więcej środków przeznaczają na dobra i usługi niższego rzędu, tym samym ograniczając możliwość kumulowania kapitału, który to, jak zostało wcześniej wspomniane, przynosi większe zyski od pracy. Taką zależność można określić zatem mianem błędnego koła. Jedną z głównych przyczyn powstawania takiego koła jest natomiast, obok czynników zależnych od jednostki, istnienie nierówności szans. Prowadzi ona do powstawania różnic dochodowych nie ze względu na własne osiągnięcia i predyspozycje, a ograniczone możliwości rozwoju. Tym samym powstaje jeszcze większe błędne koło, z którego nie każdy potrafi się wydostać. Uważam, że rola usług publicznych w celu złagodzenia skutków takiego stanu rzeczy jest więc znacząca. Publiczna edukacja i służba zdrowia, finansowane z podatków i składek oraz dostępne w równym stopniu dla wszystkich, pozwalają „przerzucić” część kosztów ich utrzymania z biedniejszych na zamożniejszych obywateli. Możliwości podjęcia nauki i dostęp do usług medycznych na wysokim poziomie zapewniają również bardziej sprawiedliwe warunki rozwoju dla osób z ubogich rodzin, których to nie byłoby stać na porównywalne pod względem jakości usługi oferowane przez podmioty prywatne. Obydwa wymienione czynniki prowadzą zatem do bardziej efektywnego wykorzystania potencjału ludzkiego wśród osób o niższych dochodach, a więc ostatecznie do przerwania opisanego ciągu niekorzystnych zależności.


[1] Piketty, T. (2014). Capital in the twenty-first century. In Capital in the twenty-first century. Harvard University Press.

[2] Stiglitz, J.E. (2015). Cena nierówności. Wydawnictwo Krytyki Politycznej, 180.

[3] https://stat.gov.pl/metainformacje/slownik-pojec/pojecia-stosowane-w-statystyce-publicznej/63,pojecie.html, dostęp na: 24.11.2022

Na koniec warto wspomnieć, iż wolny rynek, mimo pewnych niedoskonałości, jest rozwiązaniem wyjątkowo skutecznym. Większość najbardziej rozwiniętych współczesnych gospodarek opiera się na własności prywatnej i swobodzie działania. Państwo natomiast ingeruje tylko w te sfery, w których mechanizm rynkowy nie zapewnia optymalnej alokacji zasobów, a w skali całej gospodarki jest ich stosunkowo niewiele. Ekonomiczne podstawy takiej struktury nowoczesnej rzeczywistości gospodarczej są wynikiem nieefektywności sektora państwowego. Największe polskie przedsiębiorstwa znajdują się w rękach prywatnych. Jedynymi wyjątkami są strategiczne dla państwa i chronione przez nie sektory: energetyczny, wydobywczy i wojskowy. Podmioty państwowe nie działają efektywnie, ponieważ nie mają do tego odpowiedniej motywacji. Nie grozi im bowiem upadek w następstwie dokonywania nieoptymalnych decyzji z samego tytułu własności podmiotu. W niektórych przypadkach, ze względu na społeczny charakter działalności, nie kierują się one nawet rachunkiem ekonomicznym, co stwarza pole do nadużyć. Dla przykładu, władze samorządu terytorialnego często posądza się o niegospodarność przy przeprowadzaniu inwestycji infrastrukturalnych. Koszty realizacji takich przedsięwzięć potrafią bowiem wielokrotnie przekraczać wartość analogicznych towarów i usług oferowanych na wolnym rynku. W debacie publicznej symbolem takiego sposobu dysponowania publicznymi pieniędzmi stały się zakupy ławek podczas renowacji miejsc publicznych. Przykładem mogą być przetargi zgłaszane przez krakowskie urzędy. Zakup ławki na placu Biskupim wiązał się z wydatkiem 228 tysięcy złotych, zaś 11 ławek na placu Axentowicza kosztowało budżet miejski 1,2 miliona złotych[1].  Usługi publiczne zatem mogą wzbudzać kontrowersje, ponieważ ich koszt ekonomiczny potrafi przerastać korzyści społeczne z nich płynące.


[1] https://wydarzenia.interia.pl/malopolskie/news-krakow-zaplacil-ponad-milion-zlotych-za-11-lawek-z-egzotyczn,nId,6213879?fbclid=IwAR3mov6D3NPwCJ8AfhiBzejxpIfrXiZKffAZjYUecNHaEPiUxQUBYXnNNes, dostęp na: 28.06.2023

Spory natury politycznej, poruszające zagadnienie roli państwa w gospodarce, cały czas budzą wielkie emocje i prowadzą do polaryzacji polskiego społeczeństwa. Przed gospodarką kraju, który osiągnął już poziom rozwoju porównywalny z niektórymi państwami Europy Zachodniej, stoją jednak nowe wyzwania, a władze państwowe będą musiały obrać kierunek jej rozwoju. Ze względu na dynamikę zmian politycznych na świecie oraz szczególnie w regionie Europy Środkowo-Wschodniej, trudno jest przewidzieć, jakie trendy w najbliższych latach mogą okazać się dominujące. Na ten moment wydaje się jednak, że istniejący od kryzysu finansowego 2007 roku światowy zwrot w stronę interwencjonizmu będzie podtrzymany, a więc rola państwa w gospodarce powinna rosnąć. Taka przyszłość byłaby zgodna z prawem Wagnera, które głosi, że wraz z rozwojem gospodarczym, zwiększa się udział wydatków publicznych w ich sumie całkowitej. Zakładając taki obrót spraw, należy się jednak zastanowić, czy w polskiej gospodarce wzrośnie rola usług publicznych. Odnosząc się do obecnego, raczej negatywnego stanowiska części polskiego społeczeństwa do transferów pieniężnych, można wysunąć wniosek, że jest to scenariusz realny[1]. Wieloletnie protesty w edukacji i służbie zdrowia mogą stać się kroplą drążącą skałę, jaką jest masowe poparcie dla idei zwiększenia nakładów na te sektory. Wizja ta jest tym bardziej realna, gdyż opiera się na podstawach merytorycznych. Dodatkowe inwestycje w usługi publiczne mogą realnie zwiększyć konkurencyjność polskiej gospodarki oraz dobrobyt całego społeczeństwa. Wiąże się to z możliwościami państwa, jakie zapewnia większa skala działania pod względem finansowym oraz prawnym, a także możliwość kierowania się innymi wskaźnikami niż zysk, szczególnie krótkookresowy. Usługi publiczne nie są również obarczone zawodnościami wolnego rynku, które ograniczają efektywność sektora prywatnego. Tym samym skłaniam się ku postawionej w pracy tezy, iż Polska w najbliższych latach powinna zwiększyć finansowanie usług publicznych.


[1] https://ciekaweliczby.pl/nastroje_ekonomiczne_w_czasie_pandemii/, dostęp na: 28.06.2023

Podobne wpisy

Dodaj komentarz